Perła w koronie, czyli piernik w zupie.

10.12.2020 09:00
0 komentarzy
EK

Śląsk jest miejscem wyjątkowym - z tym stwierdzeniem nie sposób polemizować. Odrębna kultura, tożsamość, język, tradycje. Wyjątkowe, a zarazem niesamowicie ciekawe. Tę odrębność Śląska i Ślązaków widać na co dzień, na każdym kroku, jednak podczas szczególnych okoliczności, ta wyjątkowość jawi się nader jaskrawie.

Wiesz coś więcej na ten temat?
Napisz do nas

Gdy ktoś spoza naszego regionu usłyszy, że u nas, tradycyjnie, podczas wigilii, podaje się się zupę z piernika, najpewniej parsknie śmiechem, a gdy zorientuje się, że mówimy poważnie, zacznie nerwowo drapać się po głowie. A gdy, dodamy, że drzewiej bazą tego dania, był rosół gotowany na karpich głowach, to albo ucieknie z krzykiem, albo zacznie gładzić się po brodzie z zaciekawieniem, oczekując dalszych rewelacji.

A przecież moczka, to nie wszystko. Jest jeszcze, nieco już zapomniana, siemiotka, makówki czy król śląskich stołów, kołocz, bo kto by jadł zwykły jabłecznik czy jakiś tam makowiec.

Jednak, czy ktoś tego chce czy nie, świat zapomina o tradycjach. Otwarte granice, telewizja, internet i ogólna globalizacja, sprzyja temu zjawisku. Przeciętny Smith, Müller, Kowalski, Godulek czy Przybyła wygląda, jeśli nie tak samo, to podobnie. Ich sposób świętowania, tradycje i potrawy, także się upodabniają.

I tylko my możemy coś z tym zrobić. My możemy, a nawet powinniśmy, uczyć nasze dzieci, nasze wnuki, tych tradycji. Zapoznawać je ze smakami, wyniesionymi z rodzinnych domów, z którymi zapoznały nas nasze mamy i babcie.

Cukiernia „Jagódka”, ma w tej misji swój skromny udział. Do dziś pielęgnujemy domowe smaki, domowe tradycje, domowe śląskie przepisy, tworząc wypieki, takie jak dawniej. Z prawdziwej mąki, prawdziwego masła i co najważniejsze... z prawdziwej miłości, do tego co robimy.

Spróbuj ugotować moczkę na naszym pierniku. Postaw na wigilijnym stole nasz kołocz, sernik i roladę makową, i poczuj magię tradycyjnych śląskich świąt.