Zapomniane święto
Jak wyglądał 22 lipca przed laty.
Uroczystości pierwszomajowe zawsze kojarzone były z wielką pompą, manifestacjami i pochodami.
Do teraz zachował się w archiwach rybnickiego muzeum pokaźny materiał dotyczące tego, najważniejszego w Polsce Ludowej, święta narodowego. Oprócz niego, było jednak jeszcze jedno święto – obchodzone co roku 22 lipca, na pamiątkę podpisania Manifestu PKWN w 1944 roku Narodowe Święto Odrodzenia Polski. Ten dzień wiązał się z wydarzeniem ważnym dla PRL-u, w świadomości Polaków jednak kojarzony jest raczej lekko i przyjemnie, bez sztucznej pompy i męczących manifestacji. Dlaczego tak jest?
Prikazu nie było
– Szczerze powiedziawszy, z tym 22 lipca może być problem w naszych archiwach – powiedział „Tygodnikowi” dyrektor rybnickiego muzeum, Bogadan Kloch, gdy spytaliśmy o jakieś materiały odnośnie tego święta. Na szczęście na muzeum można liczyć, materiały się znalazły i to wcale nie ubogie. – To święto było takim wydarzeniem wakacyjnym – tłumaczy dyrektor muzeum. – Dzieci nie chodziły do szkoły, więc nie było jak im przykazać, żeby poszły na jakiś wiec. Ludzie też brali urlopy, więc tak na prawdę nie musiano się nim tak bardzo przejmować. Ja pamiętam, że w latach 80–tych już nawet flagi w domu z tej okazji nie wywieszaliśmy, bo nikt nie sprawdzał – dodaje. Faktycznie, jeśli spojrzeć na materiały zgromadzone w rybnickiej placówce, można dojść do wniosku, że było to raczej święto urlopowe. Tak też zresztą było planowane.
Patriotyzm po macoszemu
22 lipca nie odbywały się w Rybniku żadne wielkie manifestacje i pochody. Odbywały się natomiast koncerty i festyny. – Zachowało się kilka świetnej jakości zdjęć z lat 80–tych właśnie z obchodów tego święta. Prawdopodobnie impreza miała miejsce w Kamieniu. To ciekawe, że tak ważne z perspektywy politycznej święto, bo to przecież ku pamięci podpisania Manifestu Lipcowego, odbywa się w tak sielskiej atmosferze, z takim luzem – komentuje Bogdan Kloch. Dla wielu osób, w tym także dyrektora muzeum, w pamięci bardziej utkwił fakt, że wtedy był dzień wolny i sklepy były pozamykane, niż to, że gdzieś tam, w dalekiej Warszawie odbywały się defilady. – Fakt, było to chyba jedyne święto wówczas, żeby zrobić defiladę. Była to z pewnością okazja dla wojska – komentuje Bogdan Kloch.
Seria ważnych wydarzeń
22 lipca był też okazją dla wielu innych działań. W całym kraju na ten dzień wyznaczano otwarcia ważnych inwestycji, a także rocznice. Przykład – w roku 55. otwarto Pałac Kultury i Nauki w Warszawie. W Rybniku nie było inaczej – 22 lipca po dziś dzień kojarzony będzie z otwarciem ważnych z perspektywy miasta inwestycji i obiektów lub z obchodami ważnych wydarzeń. W roku 1945 otwarto Powiatową Bibliotekę Publiczną, w 1976 podpisano dokument odnawiający „braterstwo i przyjaźń” pomiędzy Rybnikiem a Saint Vallier. Już po stanie wojennym, w 1983 roku, oddano do użytku nowy poziom wydobywczy w chwałowickiej kopalni – 550 m, dwa lata później odbył się III Międzynarodowy Memoriał im. redaktora Jana Ciszewskiego na torze żużlowym, a rok później do Rybnika zawitał Tour de Pologne. Modernizacji i odnowienia elewacji doczekał się także Teatr Ziemi Rybnickiej, prace zakończyły się właśnie 22 lipca.
A co z wydarzeń najnowszych? Święto to przecież nie zniknęło ze świadomości Polaków „ot, tak”, choć nigdy nie było obchodzone tak hucznie i masowo, jak 1 maja. 22 lipca (!) 2010 roku na terenie pompowni PG–3 w dzielnicy Gotartowice uroczyście zakończono ostatni kontrakt wchodzący w zakres projektu „Budowa systemu kanalizacji sanitarnej w Rybniku”, realizowanego w latach 2001–2010. W tym roku natomiast, właśnie 22 lipca, na rybnickim rynku odbędą się obchody Święta Policji. Przypadek? Oczywiście. Ale żyjącym wciąż sentymentem do „wesołej” epoki PRL–u przypadek ten zakręcił z pewnością łezkę w oku.
Koniec święta, koniec PRL–u
Narodowe Święto Odrodzenia Polski zniesiono w roku 1990. W Rybniku nikomu go nie brakuje, nie był to bowiem dzień wielkiego świętowania. Wakacje nie sprzyjają politycznej agitacji, szczególnie przymusowej. Dlatego też chyba nikt tego święta nie brał tak do końca na serio. Zamiast defilad i pompatycznych wystapień aparatczyków – festyny, koncerty orkiestr, loterie fantowe. Zamiast pochodów i flag – kolejki do budek z jedzeniem i chłodnymi napojami i opalanie się w Kamieniu. I tylko wystrój sceny przypominał, że jeszcze nie jest normalnie.
Marek Grecicha