Dzwon z 1819 roku, pożar i napoleońscy żołnierze. Historia kapliczki z Nędzy, która przetrwała wieki
Przydrożne krzyże i kapliczki to elementy krajobrazu oraz świadectwa przeszłości, pełne historii, które często umykają codziennemu spojrzeniu. Zatrzymując się na chwilę, można odkryć w nich wotum za ocalenie, modlitwy o zdrowie oraz opowieści ludzi, którzy je postawili. Przykładem jest kapliczka przy ul. Jana Pawła II 27 w Nędzy. Maria Zepchła, piąte pokolenie rodziny, która od lat pielęgnuje to miejsce, mówi: „Jestem dumna z przynależności do rodziny, która pielęgnowała i pielęgnuje to miejsce uświęcone”.

Kapliczka przekazywania z pokolenia na pokolenie
Kapliczka przy ul. Jana Pawła II 27 jest nieodłącznym elementem pejzażu Nędzy, mającym głębokie znaczenie rodzinne. Obecnie stanowi własność kolejnego pokolenia tej samej rodziny. Wcześniej właścicielami byli: Karol i Marianna Guretzcy (z domu Kosteczka), Karol i Marianna Cieślikowie (z domu Guretzki), Józef i Anna Schwanowie (z domu Cieślik), Ryszard i Aniela Schwanowie (z domu Jesussek), a także Jan i Maria Zepchłowie (z domu Schwan). Maria Zepchła jest właśnie przedstawicielką piątego pokolenia tej rodziny.
Pani Maria opowiada, że pierwotna kapliczka była drewniana i powstała jako wotum wdzięczności za ocalenie wsi od pożaru. Zgodnie z relacją jej babci, Anny, to właśnie w tym miejscu zatrzymała się ściana ognia. W sygnaturze kaplicy umieszczono dzwon odlany w 1819 roku przez Daniela Nickela w Łubowicach. Na jego korpusie znajduje się łaciński napis: „Święci Urbanie i Florianie, módlcie się za nami. Odlał mnie Daniel Nickel, Łubowice 1819”.
Z obiektu drewnianego do murowanego
Maria Zepchła wspomina, że jej pradziadkowie, Marianna i Karol Cieślikowie, byli osobami zamożnymi. Rok po ślubie, w 1878 roku, w miejscu drewnianego obiektu, zbudowali murowaną kapliczkę, a następnie rozpoczęli budowę domu. W tym samym czasie, po drugiej stronie ulicy, Żyd Paweł Hoja zaczął budowę fundamentów pod gospodę. Podczas wykopów natrafił na ludzkie kości. Zgodnie z obowiązującymi przepisami, Żydzi nie mogli przekazywać niczego nie-Żydom, dlatego Paweł Hoja zawarł umowę z Karolem Cieślikiem, na mocy której znalezione szczątki zostały pochowane w fundamentach kapliczki. W ramach tej umowy Paweł Hoja przekazał pradziadkowi pani Marii dwa lub trzy worki cementu (według relacji babci Anny oraz ojca, Ryszarda). Według rodziny, szczątki ludzkich kości pochodziły z lat 1806-1807. Byli to żołnierze napoleońscy, którzy wracali z bitwy pod Austerlitz i stali się również ofiarami epidemii.
Kapliczka jest domkowa, murowana, otynkowana i kryta czerwoną dachówką. Jej fasada zakończona jest trójkątnym szczytem, który zwieńczony jest sygnaturką z dzwonem. Wejście do kapliczki jest półkoliste, a w bocznych ścianach znajdują się półkoliście zakończone okna – po jednym w każdej z nich. Na frontowej ścianie wewnątrz kapliczki stoi drewniany ołtarz skrzynkowy. Przed ołtarzem umieszczony jest jednostopniowy podest. Na ołtarzu znajduje się drewniane tabernakulum z ozdobnymi drzwiczkami, a po obu jego stronach ustawione są po trzy drewniane świeczniki. Na tabernakulum spoczywa gipsowa figurka Najświętszego Serca Pana Jezusa. Obok tabernakulum znajdują się drewniane figury Dobrego Pasterza (po lewej stronie) i św. Jana Nepomucena (po prawej), o wysokości 80 cm i 100 cm. Są to figury w stylu ludowego baroku, wykonane przez ludowego artystę na zamówienie dziadka pani Marii, Józefa Schwana. Figury te pochodzą z 1925 roku i stanowią wotum za narodziny jej ojca.
Obecnie na ołtarzu znajdują się również figury Matki Boskiej i Najświętszego Serca Pana Jezusa, które do 2004 roku były czczone w domu rodzinnym pani Marii. W kaplicy znajdują się także figurki Matki Boskiej i Najświętszego Serca Pana Jezusa, które w 2023 roku przekazała jej koleżanka, Eleonora Czekała. Nad ołtarzem, na podstawce, stoi drewniany krzyż z metalową pasyjką i napisem INRI. Ołtarz, podest, krzyż oraz świeczniki wykonał dziadek pani Marii, Józef. Jak wspomina, dziadek oraz jej ojciec, Ryszard, przeprowadzili remont ołtarza w 1957 roku.


Piękna historia! Dziękujemy bohaterce artykułu i życzymy sił do dalszej opieki nad tym miejscem!