Miała być pomoc dla powodzian, ale Miasto Racibórz boi się o swój budżet
- Radny Dominik Konieczny już we wrześniu apelował o porozumienie wszystkich klubów w radzie miasta i przekazanie na rzecz powodzian choćby symbolicznej pomocy finansowej.
- Temat podchwycił szef rady Mirosław Lenk i prosił prezydenta o przygotowanie kwoty 100 000. zł (a być może 101 997 zł, żeby wskazać, że to gest miasta, które ucierpiało w powodzi tysiąclecia).
- Jacek Wojciechowicz dotąd nie przygotował takiej propozycji dla rady.
D. Konieczny przypomniał temat z pomocą finansową na listopadowej sesji. - We wrześniu apelowałem o taką pomoc i nie znajduję jej realizacji. Trzeba ten temat podjąć, wspomóc tych, co ucierpieli - ponowił swój wniosek po dwóch miesiącach.
Przewodniczący rady miasta Mirosław Lenk poparł wystąpienie Koniecznego. Wskazywał na symboliczne 100 tys. zł.
- Może na więcej nas nie stać, ale niech to będzie dowód troski, bo idą święta. Przekażmy te pieniądze choćby w grudniu - zaznaczył.
Prezydent Raciborza Jacek Wojciechowicz powiedział, że budżet miasta nie był w najlepszej kondycji w połowie roku. - Był w nim spory niedobór na kilkadziesiąt milionów.
Teraz się bilansujemy, ale dajcie nam parę dni i zaproponujemy jakieś środki. Chcemy mieć pewność, że mamy taką możliwość.
Ja wolę mieć gwarancję, że wszystko jest w 100% pewne - stwierdził włodarz miasta.
Mirosław Lenk odparł na to, że "na pewno warto jedną kromkę mniej zjeść i wspomóc jeden z samorządów, które ucierpiały w powodzi (pierwotnie mowa była o Stroniu Śląskim - red.). Nikt panu przytyku z tego powodu nie zrobi - podsumował M. Lenk.
To może Ladek Zdrój i most Św. Jana
Piniendzy nie ma i nie będzie. Wybraliście warszawski desant koalicji 13 grudnia, to teraz macie.