Motoryzacyjna pasja Bogusława Dzieży

Bogusław Dzieża z Wodzisławia Śląskiego kolekcjonuje miniaturowe modele samochodów z PRL-u. Wie o nich naprawdę dużo. Jego przygoda z motoryzacją zaczęła się już w dzieciństwie od warszawy dziadka. – Dziadek nie wiedział, że w garażu ćwiczyłem tą warszawą jazdę „w przód” i „w tył” – wspomina dziś wodzisławianin.

Polonez, warszawa, wołga czy trabant – to tylko niektóre samochody z kolekcji Bogusława Dzieży z Wodzisławia, która liczy 41 modeli z byłych europejskich krajów „ludowej demokracji”. Kolekcja robi wrażenie tak samo jak historia jego pasji do motoryzacji, która rozpoczęła się, gdy wodzisławianin był jeszcze małym chłopcem.

Warszawa dziadka…

– To był przełom lat 50-tych i 60-tych. W Wodzisławiu właścicieli aut było niewielu. Dziadek kupił wtedy warszawę. To było coś. Mogłem siadać na kolanach dorosłych i „kierować”. Później – czego dziadek nie wiedział, trenowałem w garażu jazdę „w przód” i „w tył”. No i oczywiście wszystkie naprawy i majsterkowanie. Jak warszawa pokonała kilkadziesiąt kilometrów, to wieczorem spotykali się mechanicy i musieli naprawiać auto. A że ja wtedy byłem jedynym wnukiem, to do wszystkiego mnie dopuszczano i chłonąłem tę wiedzę – wspomina wydarzenia z dzieciństwa. W przyszłości to zaprocentowało, bo pan Bogusław już jako dorosły zdobył uprawnienia do mechaniki samochodowej i wspólnie z kolegą prowadził warsztat.

… i zastava ojca

Pasji pana Bogusława sprzyjał jego ojciec. Kiedy sam kupił samochód – a była to zastava 750 – często zabierał syna w weekendy na różne wypady, na grzyby, w góry. – A że mundurowych na drogach nie było wówczas zbyt wielu, to pozwalał mi kierować – przyznaje wodzisławianin.

Oficjalnie za kółkiem

Już w wieku 16 lat pan Bogusław miał prawo jazdy. Co ciekawe, teorii uczył go Władysław Szymura z Wodzisławia – znany czytelnikom „Nowin Wodzisławskich” felietonista i były instruktor nauki jazdy. – Po zastavie ojciec nabył fiata 126 p. Pożyczał mi, bo wiedział, że dobrze radzę sobie za kółkiem. Następnie był duży fiat. Wodzisławian pamięta też swoją pierwszą przygodę z drogówką. Prawo jazdy odebrał w sobotę, a już w niedzielę jechał z ojcem do Wisły jako kierowca. – Na nieszczęście przede mną na motocyklu jechał milicjant. Chciałem go wyprzedzić, ale zahaczyłem o linię ciągłą. Zatrzymał mnie do kontroli i mówi „no piękne, wczoraj prawo jazdy, a dziś pierwsze wykroczenie”. Ojciec wziął mnie w obronę i grzecznie zapytał: „ale może lepiej byłoby go nie karać”. Milicjant tylko popatrzył, oddał prawo jazdy i zalecił: „jedźcie dalej” – przytacza anegdotę sprzed lat.

Sentyment do malucha

Swoich aut pan Bogusław miał co najmniej kilkanaście. Od „malucha”, przez inne fiaty, polonezy, aż po ciężarówki „star”, które wykorzystywał w celach zarobkowych do przywozu towarów. – Uruchomienie takiego stara to było wielkie przedsięwzięcie. Wymagało przygotowania niczym rozpalenie ogniska. To nie tak, że zapalał się ot, tak stacyjką. Skręcało się gazetę, podpalało, wciskało do kolektora ssącego i dopiero zapalał. Oczywiście zimą wcześniej trzeba było donieść ciężkie akumulatory. Kiedy go odpalałem wcześnie rano, to sąsiedzi o 3.00 mieli pobudkę, taki był hałas – uśmiecha się.

Największym sentymentem darzy jednak fiata 126 p, popularnego „malucha”, czyli swój pierwszy samochód. – Trzy razy byłem nim w Bułgarii. Z żoną, namiotem, całym potrzebnym bagażem i żywnością – wylicza. Obecnie pan Bogusław jest fanem mercedes.

Stacja z pompą ręczną

Czasy PRL-u dla fanów motoryzacji nie były proste. O ból głowy przyprawiała sprawa dostępności części samochodowych, a właściwie ich braku. – Człowiek dowiadywał się, że w Rybniku są opony, to się jechało. Nieważne czy były potrzebne już teraz. Trzeba było brać, bo mogły się przydać później – mówi.

Wspomina przełom lat 50-tych i 60-tych, kiedy jeździł na stację paliw z dziadkiem. – Stacja była przy obecnym WCK. Pompa była ręczna. Napełniało się specjalne szklane naczynie. Dopiero później powstała stacja CPN przy Rybnickiej, nowoczesna, jak na owe czasy – podkreśla.

Automobil Klub dla całych rodzin

Bogusław Dzieża działał aktywnie w wodzisławskim oddziale Automobil Klubu Śląskiego, organizując liczne rajdy. – To było coś wspaniałego. Ta organizacja gromadziła całe rodziny. Jeździło się swoim samochodem, ale na krótkich odcinkach, żeby ograniczyć koszty. Były m.in. rajdy w poszukiwaniu wiosny, z okazji Dnia Dziecka. Na sam koniec próba sprawnościowa, rozwiązywanie różnych zadań. Było masę chętnych. Dzieci symbolicznie obdarowywano. Wszystko to ściągało ludzi i mobilizowało całe rodziny. Moim marzeniem jest, by taki klub działał w Wodzisławiu nadal – przyznaje pan Bogusław.

Pierwszy model z kiosku

W latach 90-tych Bogusław Dzieża zaczął kolekcjonować modele aut. Każdemu modelowi towarzyszył zeszyt „Kultowe auta PRL-u”. Znajdował się tam nie tylko opis samochodów, ale i wiele niezwykłych ciekawostek dotyczących historii. Poznając auta, można poznać różne ciekawostki i to od najciekawszej strony. – Te modele to wspaniała rzecz. Zaczęło się od informacji, że w kioskach będzie sprzedawany model warszawy. Pierwszy był w promocyjnej cenie. Po zakupie należało zwrócić się do firmy De Agostini, że jest się zainteresowanym kolejnymi modelami. Gromadziłem je systematycznie. Udało mi się zdobyć 46 miniatur, zostało 41. Gdzie te kilka brakujących? Nie wiem, czarna dziura – żartuje.

Fascynacja F1

Dodatkowym okazem do kolekcji miniatur jest zdalnie sterowany model współczesnego samochodu wyścigowego, auta Roberta Kubicy, którym od roku 2010 jeździł w barwach firmy Renault jako pierwszy Polak występujący w Formule 1. – Początkowo jako kibic jeździłem na rajdy. Wisła, Marklowice. Ta fascynacja trwała naprawdę długo. Aż wreszcie Robert Kubica trafił do Formuły 1. Razem z synem jeździłem podziwiać jego umiejętności na tor Hungaroring niedaleko Budapesztu. Mieliśmy okazję zwiedzać boksy. Życzę Robertowi Kubicy, żeby wrócił do F1 – podkreśla.

Modele do zobaczenia

Modele samochodów pana Bogusława można podziwiać w galerii Towarzystwa Miłośników Ziemi Wodzisławskiej „Art Wladislavia”, która znajduje się na staromiejskim rynku pod nr 20 w Wodzisławiu Śląskim. – Zapraszamy serdecznie do zwiedzenia tej niecodziennej wystawy, która będzie czynna do świąt Wielkanocnych. Galeria czynna jest w poniedziałki i czwartki od godziny 11.00 do 16.00. Jednak w okresie zimy ze względu na brak ogrzewania godziny otwarcia mogą ulec zmianie, wiec prosimy zainteresowanych o kontakt telefoniczny – informują organizatorzy.

Magdalena Kulok