Elżbieta Biskup: w Pietraszynie zaczęłam nowe życie

Myślę, że w najbliższym czasie zespół Miraż wyjdzie z MDK i trafi do mnie – przypuszcza Elżbieta Biskup, która odkryła talent Ani Wyszkoni i Marzeny Korzonek oraz wychowuje kolejne pokolenia słynnej wokalnej grupy. Aktualnie prowadzi w Pietraszynie studio, gdzie naucza śpiewu.

– Kiedy zdecydowałaś się na przenosiny do Pietraszyna? Chciałaś tam poszerzyć swą dotychczasową działalność edukacyjną i artystyczną?
– Miałam świadomość, że przez całe życie nie będę dyrektorem MDK i w momencie gdy zrezygnowałam z tej funkcji postanowiłam zacząć z czymś zupełnie od początku, czymś nowym. Wybór padł na Pietraszyn. Był spontaniczny, bo trafiłam w internecie na informację o ofercie Gminy Krzanowice dotyczącej starego przejścia granicznego w Pietraszynie. Zobaczyłam tam wypowiedź Ireneusza Jaśkowskiego, z którym wcześniej się znałam z paru wspólnych przedsięwzięć. Zadzwoniłam do niego i spytałem go „co tam robi?”. Przekonał mnie, że warto bliżej się zainteresować tym miejscem. Porozmawiałam też z Ritą Serafin, z którą znałyśmy się wcześniej.

– I co było potem?
– Po wstępnych oględzinach chciałam zająć I piętro budynku na granicy, ale ostatecznie zdecydowałam się na pomieszczenia na parterze obok firmy pana Irka. Sierpień zeszłego roku upłynął nam na malowaniu tych pomieszczeń. Robiliśmy to dniami i nocami. Stworzyliśmy tam m.in. salę, o której zawsze marzyłam – lustrzaną. W połowie września ruszyliśmy ze studiem muzyki i piosenki ARS. Praktycznie zaczęliśmy od zera.

– Jaką ofertę zaproponowałaś na rynku edukacyjnym?
– W ARS chodzi przede wszystkim o naukę śpiewania, w powiązaniu z szerokim rozumieniem aspektów muzyki. W tym miejscu odnajdą się i ci niesamowicie uzdolnieni, ale i tacy co w spokoju nabędą umiejętność śpiewania bez narażania się na złośliwości i krytykę. Gwarantuję fajne miejsce, pomysłowo zagospodarowane. Tych, którzy ze mną współpracują, nie traktuję jako klientów, ale uczestników zajęć i partnerów. Rodzice są żądni wiedzy i uwag na temat umiejętności oraz rozwoju swoich pociech. Towarzyszą im na miejscu.

– Kto przyjeżdża uczyć się śpiewu do Pietraszyna?
– Dzieci i młodzież, uczestników zajęć mamy 26. Mamy już 14–letnie dziewczęta w grupie. Wszyscy lubią ARS, chcą tam wracać. Biorą udział w konkursach i wyjazdach. Tu nieocenione jest zaangażowanie rodziców. Nie mogę zaoferować tzw. socjalu, który zapewnia placówka publicznego. Działamy w oparciu o prywatne zasoby finansowe.

– Kiedy prowadzisz zajęcia ARS–u?
– Prowadzenie zajęć w soboty okazało się strzałem w dziesiątkę. Są nawet oczekiwania by kontynuować je w niedziele, ale nie jest to łatwe w realizacji z uwagi na ograniczenia kadrowe. Ze mną zajęcia prowadzi moja wychowanka Magdalena Wojak, która kończy Akademię Muzyczną. Pojawiają się prośby aby nauka odbywała się również w ciągu tygodnia. Na razie przyjeżdżam do Pietraszyna w sobotę rano i mogłabym tam pracować do północy. Są to zajęcia indywidualne, o innym komforcie pracy. Mamy czas by dziećmi się zająć. Nauczyć je śpiewać w oparciu o metodykę nauki wokalu.

– Gdybyś porównała bazę dostępną w MDK z tą, która jest w Pietraszynie, to która wypada na korzyść?
– Uważam, że ta pietraszyńska jest już lepsza. Przestrzennie jest lepiej. Nie ma co prawda sceny, ale do pracy indywidualnej jest wszystko co trzeba. Muszę zaznaczyć, że takie łatwe porównanie ARS i MDK jest niemożliwe. W MDK nie pracuje się z wokalistą indywidualnie, a u nas tak. Miraż to praca w grupie.

– Niedawno obchodziłaś 30–lecie pracy zawodowej. W kulturalnej historii Raciborza zapisałaś się jako odkrywca talentu Ani Wyszkoni i twórczyni zespołu Miraż. ARS też będzie taki słynny?
– Chciałabym poświęcić się bardziej dla mojego studia. W MDK brakuje mi komfortu pracy jaki kiedyś tam miałam. Jestem tam dla mojej młodzieży. W ARS pracuję nad talentem dzieci, które wkrótce będą nastolatkami. W naturalny sposób będzie można włączyć je do Mirażu.

– Jak układają ci się relacje z miejscowym samorządem? W urzędzie burmistrza słychać pochwały pod twoim adresem.
– Wtopiliśmy się w to środowisko. Odczuwam tę życzliwość dla kogoś wyczekiwanego. Przyjeżdża do nas dużo dzieci z terenu gminy i jej sąsiedztwa. Tu znika bariera odległościowa, bo do Raciborza mieli nawet dalej niż do Pietraszyna. Bierzemy udział w lokalnych wydarzeniach. 17 grudnia będziemy towarzyszyli zaświeceniu choinki na rynku w Krzanowicach. Pojawi się także Miraż, a dzień później wystawimy w Pietraszynie Jasełka.

– Odnalazłaś się na swoim? To dla ciebie chyba nowe doświadczenie po latach pracy w placówkach publicznych – szkole, MDK.
– Jak zaczynałam pracę zawodową, po zwolnieniu ze Studium Nauczycielskiego, miałam studio wokalne przy SP 2 w Raciborzu. Prowadziłam też zajęcia muzyczno –rytmiczne w przedszkolach w ramach własnej firmy. Nawet gdy trafiłam do II LO jeszcze to kontynuowałam, ale zawiesiłam działalność gdy objęłam fotel dyrektora MDK. To, czym zajmuję się teraz jest jednak nieporównywalne z tamtym okresem, bo w Pietraszynie odpowiadam za wszystko. Nawet sama tam sprzątam (śmiech).

– W Pietraszynie prowadzisz także studio nagrań. Z jakim powodzeniem?
– Przede wszystkim nagrywamy tam uczestników naszych zajęć, ale w studiu powstała też płyta scholi prowadzonej przez księdza dziekana Adriana Bombelka. Mamy też coraz więcej zapytań o ofertę nagraniową i liczę na rozwój tej części naszej działalności. Współprowadzi ją z nami Irek Jaśkowski.

– Kiedy odbywa się nabór do ARS–u?
– On nieustannie trwa. Szczególnie intensywny jest przed rozpoczęciem roku szkolnego, ale każdy kto zgłosi się na starym przejściu w Pietraszynie zostanie mile przyjęty. Chętnych na razie jest sporo, trudniej o nauczycieli śpiewu. Regularnie współpracuje ze mną Hania Hołek, na warsztaty przyjechała Judyta Pisarczyk, a w przyszłości chcę tu ściągnąć Juniora Robinsona. Ponieważ wraz z ARS–em działa Irrealis z Andrzejem Biskupem, to wkrótce odbędą się u nas warsztaty teatralne z Roksaną Lewak.

Rozmawiał Mariusz Weidner