Piotr Żurawik o przerwanej karierze, zapasach i crossficie

Trenuje od piątego roku życia. Zapasami zajął się pod wpływem starszych braci, którzy uprawiali ten sport. Nie przypuszczał, że pasja będzie na tyle silna, że poświęci jej całe życie. Miał talent, ogromne możliwości i pierwsze ważne sukcesy na koncie, ale marzenia o wielkiej karierze zweryfikowało zdrowie – doznał kontuzji kręgosłupa. Wrócił do sportu jako trener i nauczyciel. W tym czasie narodziła się w nim miłość do jeszcze jednej aktywności: crossfitu. Dziś pomyślnie łączy wszystkie płaszczyzny, na których funkcjonuje.

Z Piotrem Żurawikiem, kojarzonym od wielu już lat z zapasami, a od jakiegoś czasu z crossfitem, spotykam się w stworzonej przez niego sali do ćwiczeń przy ulicy Żółkiewskiego. Surowy klimat pomieszczenia w stu procentach odpowiada specyfice sportu, którym pasjonuje się od 2012 roku. W sali obok trenuje z kolei z zapaśnikami Unii. W swoim życiu łączy bowiem wiele aktywności, ale osią jego działalności od zawsze jest sport. – Miłością mojego życia są oczywiście zapasy, które trenuję od małego. Na pierwszy trening trafiłem poniekąd za sprawą moich braci. Od razu mi się spodobało – wspomina Żurawik i kontynuuje: – Początkowo to były bardziej zabawy ruchowe z elementami gimnastyki czy akrobatyki, podobne do tych które organizuję teraz swoim podopiecznym. Z czasem zaczęły się porządne treningi i muszę przyznać, że charakterystyka tych zajęć całkowicie przypadła mi do gustu.

Pochodzi z Miastka na Pomorzu. To właśnie tam zaczął swoją przygodę z zapasami. Później przeniósł się na rok do szkoły w Gdańsku, gdzie powtórzył swój sukces. – Szukałem jednak klubu, w którym mógłbym się jeszcze bardziej rozwinąć. Codziennie żyłem sportem, cieszyło mnie to wszystko, co się działo. Jako dzieciak marzyłem o zdobywaniu medali, występach na wielkich zapaśniczych imprezach. Na zgrupowaniu kadry Polski uwagę mojego trenera na to, jak się rozwijam i że mam ogromny potencjał zwrócił śp. prezes Grzegorz Pieronkiewicz. Zaproponował mi, abym przeszedł do Unii Racibórz – opowiada Piotr Żurawik. Spakował walizki i wyjechał sześćset kilometrów od rodzinnego domu, aby trenować w klubie, o którym słyszał przy okazji niemal każdych zawodów. – Powtarzałem, że dla mnie równie ważna jak sport jest nauka i kontynuowanie edukacji. Złożyło się tak, że w Zespole Szkół Ogólnokształcących Mistrzostwa Sportowego w Raciborzu otwierano w tym czasie zapaśnicze klasy. Unia zapewniła nam profesjonalne warunki treningowe, hotel oraz szkołę – wymienia 28-letni zapaśnik.

Zaczął odnosić coraz większe sukcesy. W 2006 roku zdobył złoty medal mistrzostw Polski juniorów młodszych, był też siódmy na mistrzostwach Europy. W kategorii juniorskiej wywalczył brąz na mistrzostwach kraju. W 2008 roku trafił również na Mistrzostwa Świata w Stambule, gdzie uplasował się na osiemnastym miejscu. – W jednym roku rywalizowałem z najlepszymi zapaśnikami globu, zdałem maturę, później dostałem się na studia. Wszystko szło rewelacyjnie do czasu, gdy doznałem urazu kręgosłupa. Badania jednoznacznie wskazały, że konieczna jest operacja. Świat mi się zawalił, bo życie o którym marzyłem skończyło się zanim tak naprawdę na dobre się rozpoczęło. Lekarze zabronili mi trenować oraz startować w zawodach. Do dziś mam w kręgosłupie śruby – informuje i dodaje, że wówczas pomocną dłoń podała mu Unia Racibórz. – Prezes Pieronkiewicz zaproponował mi, abym poprowadził młodsze grupy. Można powiedzieć, że wtedy spełniło się jedno z moich marzeń, czyli zostanie trenerem, a później nauczycielem w raciborskim SMS – ocenia dorzucając, że ma taki temperament i charakter, że nie usiedziałby za biurkiem. – Lubię rywalizację i motywowanie innych do osiągania rezultatów na miarę ich możliwości. Znajomi śmieją się, że moim zawodem jest męczenie ludzi – śmieje się nasz bohater.

Ostatnie lata były dla raciborskiej Unii ale i ogólnopolskich zapasów czasem odrodzenia. Odbyły się między innymi rozgrywki Ligi Krajowej, co na nowo wypromowało dyscyplinę. Żurawik potwierdza te słowa, zdradzając, że na każdych zajęciach młodszych grup sala jest wypełniona po brzegi, a rodzice coraz chętniej zapisują swoje pociechy na zapasy. – Są świadomi tego, jak wiele korzyści przynosi uprawianie tego sportu. W 2013 roku nasza drużyna młodzików zdobyła tytuł mistrza Polski, powtórzyła ten sukces w trzech kolejnych latach. To napawa optymizmem na przyszłość, rośnie nam świetna kadra – cieszy się Piotr Żurawik, który ciągle rozwija swoją wiedzę, umiejętności, ale i uprawnienia. Jest instruktorem między innymi: zapasów, fitnessu, lekkiej atletyki, samoobrony, podnoszenia ciężarów, prewencji urazów w sporcie, a także uczestniczy w przeróżnych konferencjach ogólnopolskich jak i międzynarodowych.

W 2012 roku zainteresował się niszowym jeszcze wtedy w naszym kraju crossfitem. To sport wytrzymałościowo-siłowy, gdzie ważna jest ogólna sprawność. – Po kontuzji nie potrafiłem znaleźć sobie miejsca, chciałem trenować, a crossfit wydał mi się ciekawy. Tutaj liczy się niemal wszystko: wytrzymałość, szybkość, siła, sprawność – mówi Żurawik, który duży nacisk kładzie przede wszystkim na technikę wykonywania ćwiczeń oraz na trening zdrowotny. Zwraca uwagę na to także podczas zajęć z młodymi zapaśnikami, twierdząc, że lepiej zapobiegać niż leczyć.

Poza sportem nie ma czasu na inne pasje. Jego oczkiem w głowie jest jednak rodzina: żona i dwójka dzieci, której poświęca każdą wolną chwilę. – Wielu osobom wydaje się, że to wszystko, co mam teraz, pojawiło się samo. To jednak efekt wielu lat wyrzeczeń. W młodości, gdy znajomi zaczynali chodzić na impreza, ja trenowałem. Poświęcałem zapasom każdą chwilę. Dzięki temu mogłem spełnić swoje marzenia – kończy Piotr Żurawik.

Tekst i zdjęcia: Wojciech Kowalczyk