Można przekazać włosy chorym po chemioterapii

Pochodząca z Pszowa Iwona Zimoń, prowadząca zakład VIP Hair w Rybniku, zajmuje się m.in. przedłużaniem włosów. Jej klientkami są głównie panie, które chcą poprawić swój wygląd. Do salonu trafiają również osoby po chemioterapii. – Od początku prowadzenia działalności, mam styczność z takimi paniami. Wiele z nich wcześniej nosiło peruki, ale nie były z tego rozwiązania zadowolone. Udało mi się opracować metodę, która pozwala bezpiecznie i szybko przedłużyć im włosy. Po takim zabiegu często klientki mnie całują, przytulają, płaczą. To jest najlepsza zapłata za moją pracę – opowiada pani Iwona.

Wyglądać jak człowiek

Nie wszystkie panie, które musiały przejść chemioterapię, mogą sobie pozwolić na przedłużenie włosów z powodów finansowych. Jak się okazuje, czasami rozwiązaniem jest dobre serce innej osoby. Jak mówi Iwona Zimoń, powstało sporo fundacji, które przyjmują włosy, by potem przekazywać je potrzebującym. Jej zdaniem, lepszym rozwiązaniem jest jednak akcja: z ręki do ręki. – Nie chcę negować tego, co robią fundacje. Uważam jednak, że lepiej mieć pewność, gdzie trafią nasze włosy – mówi właścicielka salonu VIP Hair i dodaje: – Kiedyś poszliśmy z mężem do znajomego na grilla. Tam usłyszałem, że dziewczynka z Wodzisławia chce ściąć włosy i przekazać je do fundacji. Zaproponowałam wtedy, że ja zorganizuję akcję z ręki do ręki. Ostatecznie, Ewa Cuglewska przyjechała do mnie, ścięłam jej włosy i w jej obecności przekazałam je osobie chorej – opowiada pani Iwona, która często ma styczność z kobietami po chemioterapii. Jak mówi, nie mogą one korzystać z włosów, które są do kupienia w różnych hurtowniach, z powodów technologicznych. Powinny to być również włosy naturalne, dziewicze, bez żadnych domieszek, bo takie się plączą.

– Wymyśliłam więc swój sposób na klejenie pasm włosów. Robię to ręcznie, włosek do włoska z minimalną ilością kleju. To powoduje, że po obróbce stu gramów włosów, całość waży 103 gramy, po tradycyjnej obróbce keratyną waży to 160 gramów. Różnica jest więc spora. Pojawia się również taka opinia, że trzeba mieć włosy o długości minimum 5 cm, aby je przedłużyć. Nie zgadzam się z tym. Zakładałam włosy nawet na centymetrowe odrosty. Dziś te klientki mają włosy do ramion i często mówią, że w końcu mogę wyjść do ludzi i wyglądać jak człowiek – mówi Iwona Zimoń.

Nie dla mężczyzn

Jak twierdzi pani Iwona, pomysł na biznes związany z przedłużaniem włosów, narodził się lata temu. Już w szkole podstawowej zaplatała sobie z koleżankami kolorowe warkoczyki z wełny i muliny. Pewnego dnia, pojechała na wakacje do Świnoujścia. Tam znalazła ogłoszenie, że ktoś chce sprzedać syntetyczne włosy do warkoczyków. I tak się zaczęło. – Gdy skończyłam 18 lat, założyłam swoją działalność. Jeździłam po całym Śląsku, ale też do Warszawy zaplatać warkoczyki. Dziś już tego nie robię, bo jest zbyt duże zapotrzebowanie na przedłużenie włosów i nie mam już na to czasu – tłumaczy Iwona Zimoń. Jak twierdzi, grono jej klientek to bardzo szeroki przedział. Trafiają do niej osoby, które chcą po prostu ładnie wyglądać. Przychodzą też dziewczyny, chcące sprawdzić jak będą wyglądać w długich włosach. Nie brakuje także panien młodych. Bardzo rzadko w salonie pojawiają się za to mężczyźni. – Kiedyś przyszedł pan z Raciborza, który chciał przedłużyć włosy. Wszystkie osoby pracujące z nim, miały włosy w stylu emo, więc on też chciał. Kilka razy do niego dzwoniłam, żeby potwierdzić, czy na pewno chce to zrobić. Moim zdaniem efekt był taki sobie. Chyba faceci nie powinni przedłużać włosów, mogą je zagęszczać np. mikrowłóknami. Kiedyś pojawił się też aktor, który chciał mieć warkocz samurajski, bo tego wymagała od niego rola – relacjonuje właścicielka salonu z Rybnika, która jest bardzo szczęśliwa ze swoich osiągnięć, nabytej wiedzy poprzez wiele szkoleń, ale przede wszystkim z tego, co daje swoim klientkom. Jak twierdzi, najpiękniejszy jest zawsze efekt u osób, które nie wierzyły, że mogą mieć piękne, zdrowe i lśniące włosy. Mówi także, że jej najmłodsza klientka miała 8 lat, najstarsza 64.

Z tragedią na głowie

Iwona Zimoń przyznaje, że dużą wartością są dla niej stałe klientki. Dlatego też opracowała własną metodę zakładania mikroringów, czyli elementów łączących włosy z pasemkami. Metoda ta otrzymała certyfikat kliniki włosów Beauty For You z Krakowa. – Została więc uznana za bezpieczną, co jest bardzo ważne. Często trafiają do mnie osoby, które mają zniszczone włosy w innych salonach. Jak to się potocznie mówi: przychodzą z tragedią na głowie. Wcześniej wydały ciężkie pieniądze w luksusowych salonach, ale coś poszło nie tak. W wielu salonach robią to po prostu nieprofesjonalnie – dlatego, że na usługę jest ogromne zapotrzebowanie i coraz częściej podejmują się jej osoby bez doświadczenia i wiedzy. Kierują się chęcią szybkiego zarobku. Dowodem na to jest, chociażby fakt, iż zdjęcia moich prac bardzo często są kradzione. Mnóstwo osób w sieci skopiowało moje zdjęcia i podszywa się jako wykonawca, co świadczy o tym, że osoby te nie potrafią zrobić nawet jednej klientki porządnie, by móc pochwalić się swoją pracą – opowiada pani Iwona i dodaje, że jej zdaniem bardzo wiele kobiet przedłuża włosy. Jak twierdzi, co czwarta pani z długimi włosami, jest po takim zabiegu.

Samo założenie włosów trwa 40 minut. Długotrwała jest ich obróbka. Włosy muszą zostać odgrzybione, poklejone, zaimpregnowane. Po trzech miesiącach trzeba się zgłosić na przekładkę. Włosy dziewicze, czyli te, które zostały dopięte, mają żywotność od roku do pięciu lat. – Zależy, co klientka robi z włosami. Jeżeli nie farbuje ich co chwilę na inny kolor, może cieszyć się nimi nawet 5 lat. Mówię tu o włosach ludzkich, tzw. „słowiańskich dziewiczych”, zaś np. włosy europejskie po okresie od 3 do 12 miesięcy mogą ulec zniszczeniu – twierdzi fryzjerka z Rybnika.

Czeka pani z Rybnika

Osoby oddające włosy są w różnym wieku, często jest tak, że mamy mają już dość czesania swoich córek. Sporo młodych dziewczyn przychodzi zaraz po komunii. – Większość pań chce mieć od razu długie włosy, więc głównie takich szukamy. Minimum to 35-40 centymetrów. Teraz mam jedną panią, która czeka na darmowe włosy. Jest z Rybnika, przeszła chemioterapię. Jeżeli pojawi się jakiś darczyńca, to oczywiście znowu zorganizujemy akcję z ręki do ręki. Wystarczy przyjść do naszego salonu VIP Hair & Izador w Rybniku, znajdującego się przy ul. 3 Maja 7 – dodaje na zakończenie Iwona Zimoń.

Marek Pietras