Amerykański sen Dawida z Radlina

– „Całe życie w jednym roku”. Tak mogę podsumować swój wyjazd. Ta przygoda nauczyła mnie wiele i będę się dzielić zdobytymi doświadczeniami z polskimi przyjaciółmi – mówi Dawid Baluch o swoim prawie rocznym pobycie w USA.

„Zakochana Złośnica”, „Wredne Dziewczyny” czy „High School Musical” – to tylko kilka filmów opowiadających o życiu amerykańskich nastolatków. 17-letni Dawid Baluch z Radlina przekonał się, że życie młodych ludzi w Stanach Zjednoczonych wygląda bardzo podobnie, jak przedstawiają je filmowcy. Kilka tygodni temu wrócił z amerykańskiego Knoxville w stanie Iowa. Spędził tam 10 miesięcy. Mieszkał z amerykańską rodziną, chodził do tamtejszej szkoły średniej oraz zwiedził ciekawe miejsca.

Wybrany spośród wielu

Okazuje się, że jeśli naprawdę chce się coś osiągnąć, przeżyć przygodę życia, to trzeba walczyć o swoje marzenia. Dawid został wybrany do programu o nazwie FLEX spośród 2 tys. kandydatów z całej Polski. Przeszedł przez długi i skomplikowany proces rekrutacji oraz przygotowań do wyjazdu. – W trakcie całego procesu rekrutacyjnego sprawdzano nasze umiejętności. Jak zachowujemy się w konkretnych sytuacjach, w jaki sposób radzimy sobie z problemami. Język nie był najważniejszy. Jego zawsze można się nauczyć – mówi Dawid.

Ostatecznie radlinianin znalazł się w grupie 30 osób z Polski, które rok temu wyjechały do Stanów i zostały uczniami amerykańskich szkół średnich.

Amerykańska host family

Dawid do USA wyjechał na początku sierpnia ubiegłego roku. Trafił do niewielkiego, ponad 7 tys. miasteczka Knoxville w stanie Iowa. Miasto znane jest z Narodowej Galerii Sław, Muzeum Sprintu oraz toru wyścigowego Knoxville Raceway. – To typowa amerykańska prowincja pełna otwartych i życzliwych ludzi, którzy tworzą niesamowitą lokalną społeczność. Bardzo spodobał mi się ten nieformalny styl Amerykanów, którzy uśmiechają się do znajomych i obcych – opowiada Dawid. Dodaje, że jego rodzina goszcząca (host family) była równie niesamowita. Host mama miała na imię April i pracowała w szkole jako nauczycielka dzieci niepełnosprawnych. Dawid mieszkał razem z jej dziećmi. A byli to: 20-letni Colby, 12-letni Tree i 9-letnia Aliyah. – Spędzałem z nimi dużo wolnego czasu. Kiedy tylko była taka możliwość, przygotowywaliśmy wspólne posiłki. Upiekłem dla nich nawet szarlotkę, która bardzo im smakowała. Moja amerykańska rodzina prowadziła otwarty dom, często spotykaliśmy się ze znajomymi, z którymi wspólnie obchodziliśmy wszystkie uroczystości i święta – opowiada Dawid. Dodaje, że po przyjeździe szybko przełamał barierę językową, ale nie obyło się bez problemów. – Przed wyjazdem do Stanów myślałem, że jestem całkiem dobry z angielskiego. Na miejscu uświadomiłem sobie, że jestem w błędzie. Pierwsze słowa, którymi się posługiwałem, to dziękuję, przepraszam, dzień dobry, tak i nie. Trudno było się przestawić, ale po kilku tygodniach nie miałem już problemów z komunikacją – wspomina.

Szkoła jak z filmu

Amerykańska szkoła średnia znacznie różni się od polskiej. Na własnej skórze przekonał się o tym młody radlinianin. – Życie w high school wygląda bardzo podobnie, jak jest przedstawiane na filmach. Uczniowie do szkoły jeżdżą żółtymi autobusami, są długie przerwy na lunch, a na korytarzach można spotkać cheerleaderki – wspomina Dawid. Dodaje, że program nauki w amerykańskiej szkole średniej obejmuje mniej teorii na rzecz praktycznych umiejętności i samodzielnego myślenia. Nauczyciele nie są tak wymagający, doceniają zainteresowanie ucznia przedmiotem oraz wysiłek włożony w opanowanie wiedzy. – Uczęszczałem do ostatniej, czyli 12 klasy. Do nauki przez całe dwa semestry miałem 8 przedmiotów. Chodziłem na zajęcia z algebry, historii USA, fizyki, angielskiego, hiszpańskiego, rachunkowości, zarządzania i wychowania fizycznego. Sam mogłem dobrać sobie przedmioty. Dzięki temu wiedziałem, że szkoła jest dla mnie, a nie ja dla szkoły – mówi Dawid. Amerykańscy uczniowie również nie posiadają książek ani zeszytów, ponieważ każdy z nich otrzymuje od szkoły laptop. – High school to nie tylko miejsce do nauki. Ale również kształcenia w sobie postaw obywatelskich, nabierania pewności siebie, optymizmu i poczucia humoru. Uczniowie nabierają wiary, że w USA mogą osiągnąć wszystko, o czym tylko zamarzą – mówi.

Amerykańskie szkoły mają bardzo bogatą ofertę zajęć pozalekcyjnych. Uczniowie mogą uczyć się gry na różnych instrumentach, chodzić na zajęcia artystyczne, teatralne czy muzyczne. Wiele szkół ma również bogate zaplecze sportowe, dzięki czemu uczniowie mogą korzystać z kortów tenisowych, hal sportowych czy nawet basenów. – Amerykanie kochają sport i ogromną wagę przykłada się tam do fizycznego rozwoju młodzieży – mówi Dawid. Sam uprawiał kilka dyscyplin, m.in. cross country (biegi terenowe), lekkoatletykę i amerykański bejsbol. – Sport w USA łączy ludzi. Niezależnie od różnorodności etnicznej czy kulturowej. Kiedy lokalna drużyna ma jakieś zawody, prawie całe miasto przychodzi oglądać poczynania sportowców – opowiada mieszkaniec Radlina.

Nie tylko drapacze chmur

Podczas swojego pobytu w USA Dawid odbył liczne wycieczki z nowymi znajomymi oraz swoją host family. Zwiedził m.in. Illinois, Kansas, Wisconsin, Missouri, Teksas, Maryland i Florydę. Był w Hollywood Studio, Disney Wordzie i Departamencie Stanu Stanów Zjednoczonych. – Przed wyjazdem do USA myślałem, że wielkie miasta typu Nowy York, Los Angeles czy Las Vegas są najlepsze, bo przecież drapacze chmur robią wrażenie. Dopiero kiedy trafiłem do Knoxville zrozumiałem, że to właśnie małe miasteczka mają swój klimat i sprawiają, że cała Ameryka jest ciekawa – mówi Dawid.

Koniec przygody?

Dawid, będąc przez prawie rok w USA, zdążył pokochać ten kraj. – W Stanach podoba mi się wiele rzeczy, ale największe wrażenie zrobił na mnie patriotyzm Amerykanów. Ich nastawienie do życia również jest godne podziwu. Są bardzo pozytywnymi, otwartymi i dumnymi ze swojego pochodzenia ludźmi – mówi Dawid. Wyjazd pomógł mu stać się bardziej niezależną oraz otwartą na ludzi osobą. Dwa lata temu, gdy wypełniał aplikację do programu FLEX, nie spodziewał się, że uda mu się nawiązać tak wiele przyjaźni w USA i spełniać swoje marzenia w przepięknym Iowa.

Mimo że teoretycznie zaliczenie 12 klasy w high school daje Dawidowi możliwość aplikowania na studia, chłopak nie zamierza opuszczać polskiej szkoły średniej. Od września jest uczniem I LO im. 14 Pułku Powstańców Ślaskich w Wodzisławiu Śl. – Po zakończeniu tego etapu edukacji chciałbym wyjechać na studia do USA. A jak widzę swoją przyszłość? Dyplomata! Kimś takim chciałbym właśnie być – mówi Dawid.

Justyna Koniszewska