Krzysztof Pawełek: Tanecznym krokiem przez życie

„Bo do tanga trzeba dwojga. Zgodnych ciał i chętnych serc” – śpiewała niegdyś Budka Suflera. Jak się okazuje, jest taniec, do którego nie potrzeba dwojga zgodnych ciał, wystarczy chętne serce. Krzysztof Pawełek z Pszowa kilka miesięcy temu otworzył szkołę tańca, w której uczy tańca liniowego. Dzięki Akademii Aktywności Ruchowej chce zmotywować mężczyzn, kobiety, seniorów i młodych ludzi do tego, by swoje ciała wprawili w rytm muzyki.

Bo tańczyć można wszędzie

Nasz rozmówca od trzech lat regularnie ćwiczy taniec liniowy. – To specyficzna forma tańca, gdzie połączone figury tworzą powtarzające się sekwencje. Wykonywane są identycznie i w tym samym czasie przez tancerzy, którzy stoją w jednej lub kilku równoległych liniach – wyjaśnia Krzysztof Pawełek. Dodaje, że tzw. „Line dance” łączy w sobie formy różnych countrowych tańców i jest przede wszystkim rozrywką fanów tej muzyki. Choć pszowianin przygodę z tańcem liniowy zaczął zupełnie przypadkiem, to na tyle mu się spodobał, że postanowił sam zostać jego instruktorem. – Kilka miesięcy temu w wieku 57 lat mąż ukończył kurs instruktora tańca liniowego, a po zdaniu teoretycznego i praktycznego egzaminu państwowego w maju otworzył Akademię Aktywności Ruchowej – mówi Stefania, żona pana Krzysztofa.

Strzał w dziesiątkę

Jak tłumaczy Krzysztof Pawełek, pomysł stworzenia Akademii Aktywności Ruchowej zrodził się zupełnie naturalnie. – Z wykształcenia jestem nauczycielem. Po kilku latach ciągłego tańczenia postanowiłem komuś przekazać swoją wiedzę. A, że stworzyły się możliwości, by móc uczyć innych tego, co sam potrafię, to otworzyłem Akademię – mówi. Dodaje, że wykorzystał niszę rynkową, ponieważ w powiecie wodzisławskim taniec liniowy jest mało znany. Choć powszechna jego popularność rozpoczęła się w 1992 r. od wielkiego sukcesu piosenki Billy Ray Cyrus’a (ojca znanej piosenkarski Miley Cyrus, czyli filmowej Hannah Montana). Jednym ze sposobów promocji piosenki „Achy breaky heart” był liniowy układ taneczny. Pomysł okazał się na tyle trafiony, że piosenka została największym hitem artysty, a tańce liniowe stały się najmodniejszym stylem tańca w Ameryce Północnej. Dotarły także do Europy i zaczęły być powszechnie identyfikowane z muzyką country. Mimo upływu ponad 20 lat taniec liniowy jest wciąż mało rozpoznawalny w Polsce, choć zapewne każdy widział go w jakimś amerykańskim filmie.

Coś dla seniorów

Zajęcia ruchowe, które prowadzi Krzysztof, są skierowane przede wszystkim do seniorów. Ale w żaden sposób z zajęć nie są eliminowani ludzie młodzi. – Dlaczego pomyślałem najpierw o seniorach? Osoby młode zazwyczaj mają chętnych parterów, aby wziąć udział w różnych zajęciach ruchowych. A np. kobiety w wieku 50, 60 czy nawet 70 lat coraz rzadziej mają takie możliwości. Bo albo mężowie nie są zbyt chętni do takiego typu ruchu, albo partnera życiowego już nie ma. A w przypadku tańca liniowego partner nie jest potrzebny. I właśnie to jest największą zaletą tego tańca. Choć oczywiście można choreografie zatańczyć również w parach – wyjaśnia Pawełek. Akademia Aktywności Ruchowej prowadzi zajęcia m.in. w Czyżowicach, Radlinie czy Raciborzu.

Z tańca liniowego płyną same korzyści. Poprawia nie tylko pamięć, bo przecież trzeba zapamiętać i powtórzyć układ choreograficzny, ale również prostuje sylwetkę czy poprawia kondycję. Taniec uczy również współpracy między tancerzami. Bo choć każdy tańczy sam, to tancerze są jedynym tanecznym organizmem, gdzie każdy ruch musi zostać wykonany w pełnej synchronizacji całej grupy.

Marzenia i plany

Choć taniec liniowy wykonuje się przede wszystkim na countrowych imprezach, to coraz bardziej przenika do świata pop-kultury. Widoczny jest w teledyskach gwiazd popu, czego przykładem może być Macarena. Ale taniec liniowy można również zatańczyć do różnych stylów muzycznych. Jak przekonuje Krzysztof Pawełek nawet do piosenek disco polo. – Taniec liniowy jest niezwykle użytkowym tańcem. Z żoną tańczymy go na weselach czy różnych potańcówkach – mówi. Dodaje, że zamierza propagować ten rodzaj tańca, bo jest na tyle ciekawy, że powinno się o nim jak najwięcej mówić. – Mam pomysł, żeby co jakiś czas organizować otwarte warsztaty z potańcówką. Żeby ludzie się pobawili, potańczyli, pogadali. Przy okazji zobaczyli, czym jest taniec liniowy. Moim marzenie jest również to, żeby w Pszowie zorganizować przegląd taneczny tańca liniowego. Zebrać dwieście, trzysta, a nawet pięćset osób, którzy w tym samym czasie zatańczą ten sam układ taneczny. To by było wydarzenie! – mówi o swoich marzeniach pan Krzysztof.

Justyna Koniszewska