Pięć pytań w temacie Juwenaliów
Wprawdzie pan wiceprezydent Krzyżek mi się nie zwierzył w tym temacie (ani w żadnym innym zresztą), ale tak sobie myślę, że ostatnie piątkowe popołudnie było dla niego strasznie frustrujące.
Złośliwy komentarz tygodnia Bożydara Nosacza
Wprawdzie pan wiceprezydent Krzyżek mi się nie zwierzył w tym temacie (ani w żadnym innym zresztą), ale tak sobie myślę, że ostatnie piątkowe popołudnie było dla niego strasznie frustrujące. Wybulić 12,5 tysiąca zł (z kasy UM), żeby później stać na scenie w gangolu, z wielkim kluczem i przede wszystkim z dołującą świadomością, że nikogo nie interesuje czy on tu jest czy nie i czy coś powie czy nie. Pardon, prawie nikogo, bo jakieś 15 sztuk studentów na otwarcie Juwenaliów Raciborskich jednak przyszło (plus drugie tyle organizatorów i dziennikarzy). Być może podobnie cierpiała pani rektor Stachura i wicestarosta Kurpis, ale im przynajmniej w tiszertach nie było tak gorąco.
Dla porządku: w uczelni studiuje aktualnie ok. 1300 studentów. Czemu w uroczystym przejęciu władzy nad miastem, w swoje doroczne święto, na Zamek pofatygowała się tylko garstka? Może za daleko ten Zamek z centrum dla leniwego z natury studenta? Może termin nieszczęśliwy, bo w piątek wiara pakuje się do domów, albo woli weekend spędzać w innym gronie? Oczywiście można powiedzieć, że studenci mają w d…celebrę, wolą popijać w spokoju piwo i ewentualnie wpaść tylko na wieczorny koncert. Ale frekwencja na występie Lao Che, czyli nie jakichś tam tandetnych szarpidrutów, też nie powalała. A może fantazja studencka już nie ta, co kiedyś? A propos fantazji i kreatywności: wśród niedobitków, które dotarły na uroczyste otwarcie dwóch było przebranych za księży, a jeden za ministranta. Nie ma co, ubaw po pachy…
Puentę do tego gderania mam taką, że może w przyszłym roku trzeba by się zastanowić czy to tylko jakiś chwilowy uwiąd życia studenckiego (albo błędy organizacyjne) czy jednak impreza się wypaliła. Bo jeśli to drugie, to może warto za te pieniądze zrobić coś z większym sensem i dla tych, którzy tego naprawdę chcą.
PS. Tradycyjnie juwenalia raciborskie były połączone z igrzyskami „Sport ku radości”. Dzieci i osoby niepełnosprawne w asyście opiekunów maszerowały na stadion PWSZ, gdzie zajęcia dla nich prowadzili studenci. To była bardzo udana i szlachetna impreza. W tym roku juwenalia i igrzyska zostały rozdzielone. Dlaczego?
Zobacz pozostałe teksty Bożydara
Masz informację, która nadawałaby się do tej rubryki i chcesz się nią podzielić? Napisz: bozydar.nosacz@outlook.com
Moim zdaniem największym błędem organizatorów było przeniesienie juwenaliów ze stadionu PWSZ na Zamek Piastowski... i teraz zamiast imprezy dla studentów, o niezobowiązującym charakterze mamy imprezę nijaką... zamek to nie miejsce na juwenalia i żeby ktoś mnie źle nie zrozumiał nie jestem przeciwniczką tej zabawy ;)