Raciborzanin Przemysław Wilczyński o swojej debiutanckiej powieści

16 września ujrzy światło dzienne „Malarz obłędu” – debiutancka powieść raciborzanina Przemysława Wilczyńskiego. Książka zostanie wydana nakładem dużego wydawnictwa Sonia Draga i będzie dostępna w księgarniach na terenie całego kraju. Z jej autorem rozmawiamy między innymi o procesie tworzenia, dotychczasowym dorobku i pomysłach na kolejne książki.


Przemysław Wilczyński urodził się w Raciborzu w 1981 roku. Ukończył administrację na Uniwersytecie Wrocławskim. Jest pracownikiem Starostwa Powiatowego w Raciborzu. „Malarz obłędu” jest jego debiutancką powieścią. Wydawca nazywa ją kryminałem, sam autor z uśmiechem przeciw temu protestuje, mówiąc, że umieściłby ją prędzej w ramach horroru psychologicznego. – Ryzykowne jest określanie gatunku danej pozycji. Obecni twórcy mieszają różną estetykę, bardzo rzadko wydawane są klasyczne kryminały czy romanse. „Malarz obłędu” to z pewnością mocna, męska lektura, wiele w niej elementów psychologicznych – wyjaśnia Wilczyński, zdradzając, że zawsze inspirowały go mroczne opowieści. – Wychowałem się głównie na powieściach Stephena Kinga i Jacka Ketchuma, twórcy słynnej „Dziewczyny z sąsiedztwa” – przyznaje pan Przemysław i dorzuca, że interesuje go przede wszystkim ciemna strona ludzkiej osobowości.

Malarz-obłędu-podstawa-80-mm

Czytelnik „Malarza obłędu”, zdaniem autora, będzie świadkiem wewnętrznej przemiany człowieka. – Fabuła jest prosta. Lokalny dziennikarz, marzący o sławie i wielkich pieniądzach nawiązuje kontakt z seryjnym mordercą i gwałcicielem osadzonym w raciborskim więzieniu, które jest jednym z najsurowszych w kraju. Chce napisać artykuł o jego zbrodniach. Po kilku spotkaniach uświadamia sobie jednak, że to materiał na dobrą książkę. Kontaktuje się z wydawcą, który nęci go wysoką zaliczką i rozgłosem. Wszystko co dzieje się później – a czego nie chcę jeszcze zdradzać – to pochodna rozmów między dziennikarzem i mordercą oraz dziennikarzem a wydawcą – opowiada Wilczyński i kontynuuje: – W książce jest niewiele retrospekcji, fabuła jest liniowa. W przypadku dziennikarza i jego rodziny zastosowałem narrację w trzeciej osobie, z kolei przy wypowiedziach mordercy użyłem narracji pierwszoosobowej.

6 (2)

Akcja powieści rozgrywa się w Raciborzu. Wilczyński tłumaczy, że nie chciał pisać o miejscach, których nie zna. – Na przykład o Nowym Jorku. Uważam, że pisarze z tamtych terenów zrobią to o niebo lepiej – mówi z uśmiechem. – Mój wydawca poszukiwał bardzo realnych historii, o ludziach z krwi i kości. Opowieści, które będą osadzone w klimacie szarej, brudnej rzeczywistości – nie kryje autor. – Niemal wszystko w tej książce jest dziełem wyobraźni, fikcją w czystej postaci. Nie zmienia to faktu, że poczyniłem pewne przygotowania, aby informacje w niej zawarte były wiarygodne. Muszę zaznaczyć, że nigdy nie byłem w raciborskim Zakładzie Karnym, rozmawiałem za to z osobami, które tam pracuję i na co dzień mają kontakt z mordercami. Ponadto, dużą pomoc w zrozumieniu pewnych zachowań więźniów okazał mi znajomy adwokat. Myślę, że dzięki temu wszystkie procedury opisane w powieści mają odbicie w rzeczywistości – stwierdza raciborzanin.

Pan Przemysław zapewnia, że nie nazwałby się pisarzem, prędzej osobą piszącą. Nie wszystkie jego teksty zostały opublikowane. Zaczął od opowiadań, głównie fantastycznych. Dwa z nich dotarły do czytelników dzięki „Magazynowi Fantastycznemu”. Ponadto, jako zapalony rowerzysta i zdobywca górskich szczytów publikował relacje ze swoich wypraw na łamach rybnickiego „Zalewu Kultury”.

2 (4)

„Malarz obłędu” nie jest pierwszą książką, która wyszła spod jego pióra. Napisał kilka pozycji, które trafiły jednak do szuflady, bo, jak sam mówi, powieści nie znalazły uznania w oczach agenta, z którym współpracuje. – Nie ubolewam nad tym. Pisanie to jedna z moich pasji, nie mam wrażenia, że zmarnowałem czas. Być może kiedyś niepublikowane powieści zostaną w jakiś sposób wykorzystane.

– Pierwszą wersję „Malarza” napisałem w trzy miesiące, to był czas bardzo intensywnej pracy. Wiele czasu zajęły rozmowy z moim agentem z Warszawy oraz z redaktorem, który bezpośrednio współpracował z wydawnictwem. To dzięki niemu zainteresowało się mną tak duże wydawnictwo jak Sonia Draga, które wydało między innymi powieści Dana Browna – wymienia Wilczyński i kontynuuje: – Pracując nad ostatecznym kształtem powieści z wydawcą bardzo wiele się nauczyłem. Rozmowy z kimś, kto patrzy na dany twór chłodnym okiem profesjonalnego redaktora, są nie do przecenienia – przyznaje raciborzanin. – Czy przeczytam swoja książkę po premierze? Po miesiącach pracy nad nią znam każdy przecinek. Nie, nigdy jej już nie przeczytam. Choćby mnie torturowali – śmieje się nasz bohater, dodając, że już ma pomysły na kolejne książki. – Z pewnością zachowam w nich mroczny klimat. Być może wrócę do szkiców, które robiłem kiedyś. Czas pokaże jak rozwinie się sytuacja. Mam nadzieję, że książka spodoba się czytelnikom, dzięki czemu będę mógł myśleć nad wydaniem kolejnych – kończy Przemysław Wilczyński.

Wojciech Kowalczyk