Zatrudnię pizzermana, kebabmankę i WC-woman - czyli dalszy ciąg Złośliwego Przeglądu Miesiąca
Jedna z pizzerii w Raciborzu chce zatrudnić „pizzermana”. Nawet nowe słowniki języka polskiego nie znają takiego słowa, ale ponoć rzeczona pizzeria wpisuje je w umowach o pracę.
Wprawdzie trudno się domyślić czy poszukiwany kandydat ma pizzę zagniatać, piec, podawać, dowozić czy może spożywać (taki tester wewnętrzny), ale nie wykluczam, że ten „trynd” językowy ma głębszy sens. Np. ułatwi w przyszłości Polakom szukanie pracy za granicą. Można by na przykład wprowadzić kolejne światowo brzmiące nazwy, które w CV będą wyglądać lepiej, niż jakiś tam zwykły kucharz. Np. kebabman, sushiman, burgerman, spaghettiman, a może nawet i swojski naleśnikman, pierógman czy bigosman. Wprawdzie „man” to angielski składnik nazwy sugerujący mężczyznę (a jak wiadomo nawet przy produkcji pizzy nie wolno dyskryminować kobiet), ale może giętki język polski jakoś sobie z tym poradzi. W końcu mamy już barmankę czy sportsmenkę, to i kebabmanka też się powinna przyjąć. Problemów spodziewałbym się jedynie przy WC-manie. Babcie klozetowe będą chyba chciały być WC-woman…
Bożydar Nosacz
Zobacz pozostałe teksty Bożydara
Masz informację, która nadawałaby się do tej rubryki i chcesz się nią podzielić? Napisz: bozydar.nosacz@outlook.com